niedziela, 26 lutego 2017

znóww zakupy :)

robiąc porządki na telefonie znalazłam kilka zdjęć z zakupami których jeszcze nie pokazałam.









Kupiłam sobie kolejne lakiery, Czerwony to już u mnie tradycja, jest to kolor akceptowany w pracy więc kupuje ten kolor w różnych odcieniach.
Ostatnio bardzo przypadła mi do gustu marka Golden Rose, ze względu na kolory, cenę i łatwość malowania.












Broszka dla Babci.
Jest to element prezentu dla Babci na urodziny.



















W tym miesiącu często na sole pojawiają się hiacynty.
Gdy jedne przekwitną kupuję kolejne.
Tym razem mam biały i niebieski :)

















Doniczka z PEPCO,
w sumie kupiłam ich kilka w tym samym kolorze ale w różnych rozmiarach. Kosztowały od 3- 9 zł.
Wymieniłam wszystkie doniczki na klatce schodowej na jednakowe.
Doniczki te w komplecie mają podstawki. z tego co widziałam dalej są dostępne.










Kupiliśmy dracenę.
Zawsze mi się podobała jako kwiat, była w dobrej
 cenie wiec postanowiłam wreszcie w nią zainwestować.
 zakup udany pomijając to, że kot regularnie ją podgryza i próbuje przesadzić.



 Doniczę kupiłam w Liroy Marlin za około 40 zł .
Jest ceramiczna, o chropowatej strukturze.











Kolejny łup z Pepco.
Lampki serduszka na baterię.
Ciężko było je dostać, zjechałam 3 Pepco w okolicy, ale znalazłam !!
koszt około 15 zł







Nie mogłam znaleźć dla nich miejsca, co chwilę je przekładałam.. dalej nie sądzę, ze jest to idealne miejsce dla ich. 

Pewnie niebawem znów zmienią miejsce



Ramka Pepco.
Ciężko było ją dostać
Kosztowała około 10 zł
Widziałam bardzo podobne w sklepach wnętrzarskich droższe nawet 4 krotnie !
A tak naprawdę nie widać różnicy .












Kolejne Pepco.
2 komplety pudełek na odzież, czyli razem 6 pojemników.
Jeden zestaw kosztuje 10 zł składa się z 3 pudełek
2 w rozmiarze 14 x 14 x 11 cm
i jednego w rozmiarze 28 x 14 x 11 cm
dostępne są w kolorze szarym i beżowym.
Ja oczywiście wybrałam szary.
Mam zamiar użyć ich w garderobie do przechowywania skarpetek.
Jestem w trakcie ogarniania garderoby na pewno wkrótce zrobię wpis wprost z garderoby i pokaże je bliżej.









Kolejny łup Pepco
Dwie koszulki nocne. Każda kosztowała 10 zł
Całkiem fajny materiał i wykonanie.
Dzięki nim poszperałam trochę w dziale z ciuchami i znalazłam kilka fajnych ciuchów ale o nich będzie osobny post :)

















Książka na luty to "Lampiony " Katarzyny Bondy

Już ją kończę, niebawem recenzja

piątek, 24 lutego 2017

Zakupy

Po raz kolejny bankrutuje .

Muszę zmienić trasę do domu . Zawsze jak wracam z pracy po drodze mijamy Pepco i KiK. Są to sklepy które regularnie powodują moje bankructwo.

Tym razem kupiłam
- koszulka 9,99 zł Pepco
- pudło materiałowe z tabliczka 7,99 zł Pepco
- doniczki Kaufland biała 2 zł, srebrna 3 zł
- podstawka pod świeczkę 2,99 zł IKEA

poniedziałek, 20 lutego 2017

Migawki styczeń

Kilka migawek ze stycznia :)

Choinka u moich rodziców, zawsze świeża i kolorowa :)




Sznaucer Miniaturka Tina, ma już 9 lat jest to mój pies, który niestety nie umiał się zaaklimatyzować w moim mieszkaniu więc została u rodziców. 
Kot Feliks znajda mojego brata podrzucona rodzicom. 



Zestaw kuchenny - prezent .




W styczniu sporo czasu spędziliśmy ze znajomymi, za każdym razem  graliśmy w planszówki.
Obie gry są prezentami świątecznymi .




Korzystając z mroźnej pogody i śniegu sporo spacerowaliśmy .






































Robiłam porządki w kosmetykach - tu moja nie pełna kolekcja perfum 









Sprzątanie w szufladach z Kotem zawsze tak się kończy.

































Idealne miejsce na spanie































Odwiedziliśmy też kilka marketów budowlanych w poszukiwaniach inspiracji na remont salonu. Już coś w głowie mi się "urodziło".






Wieczory spędzałam czytając książki. W styczniu czytałam głównie książki Marty Zaborowskiej , właśnie dokańczam 3 tom i na pewno po krótce zrecenzuję te książki na blogu.

W kolejce do przeczytania czekają "Lampiony" Kasi Bondy



czwartek, 16 lutego 2017

Netto dla milusińskich

Od poniedziałku w netto można dostać zabawki dla zwierzat.
Ja swojej kotce kupilam 2 zabawki do których baaaardzo powoli się przekonuje.
Ceny na prawdę są niskie a jakość zabawek nie jest wcale jakaś najniższa .
Dziś w Netto były piękne latarenki naprawdę w super cenie !!
Ja się powstrzymałam przed ich kupnem ponieważ mam już za dużo dekoracyjnych pierdółek muszę pierw w nich zrobić jakiś przegląd i część z nich oddać bądź wyrzucić .

niedziela, 12 lutego 2017

Krem do rąk Ziaja

Krem do rąk Ziaja masło kakaowe kupiłam dla jego zapachu.
Kosztował ok 5 zł , kupilam w małej drogerii na rynku.
Jest to poprostu krem do rąk. Bez większego szału. Ładnie pachnie, szybko się wchłania , nie odczułam super nawilżenia czy regeneracji a już na pewno nie wzmacnia paznokci.
Lubiłam używać go w pracy , ponieważ ładnie pachnie i szybko się wchłania nie zostawia tłustego filmu dzięki czemu już chwilę po użyciu mogłam pisać na komputerze, czy dotykać dokumenty bez strachu że zostaną tłuste plamy.
Nie sądzę żebym kupiła go ponownie, chyba że znów pokusze się na jego zapach.

Plastry oczyszczające oraz maseczka oczyszczająca z Biedronki

Wczoraj przetestowałam plastry oczyszczające z Biedronki.
Ja miałam wersję na brodę i czoło, ale użyłam ich na brodę i nos, ponieważ nie mam większego problemu z czołem.
Plastry kosztowały około 5 zł i jak na nie trafię znów, to na pewno kupię.
W zestawie mamy dwa plastry w moim wypadku były to dwa identyczne plastry.
Przed nałożeniem plastrów należy dobrze oczyścić twarz, a następnie dość mocno zwilżyć miejsca w których będziemy je naklejać ( przy pierwszym za mało mokrą twarz miałam)
następnie mocno docisnąć plaster SUCHYMI palcami.
Plaster jest sztywny i sprawia wrażenie lekkiego ściągania.
Zostawiamy go na twarzy na 15-20 min, do całkowitego zaschnięcia, ja czułam kiedy plaster należy już ściągnąć.


Plastry są zapakowane w osobne torebeczki





 Są one dwustronne,  czarną stroną  przykładamy do twarzy, pod wpływem wody przykleja się ona do twarzy.






Ta jasna część jest częścią zewnętrzą


Po ściągnięciu plastrów - dość powoli, widać ile "brudów" zostaje na plastrze .
Ja zauważyłam dość duży efekt, nie spodziewałam się aż takiego.
Widać było dużo "syfu" na samym plastrze ale i na twarzy zauważyłam sporo oczyszczonych otwartych porów .
Po tym jak zawiodłam się na maseczkach z aktywnym węglem z Bielendy, te plastry na prawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły .
Cały dzień po użyciu plastrów nie nakłądałam makijażu , żeby nie zapychać świeżo oczyszczonych porów, dałam twarzy trochę wytchnienia.
Bardzo przepraszam wszystkich, którzy wczoraj mieli okazję oglądać mnie bez makijażu :) :P


Drugim produktem do twarzy zakupionym w Biedronce była maseczka jogurtowo czekoladowa, którą nałożyłam dziś rano.
Maseczka kosztowała ok 2 zł, ma pojemność 7 ml , ale jest umieszczona w dużej jak na tą pojemnośc saszetce.


Maseczka ma za zadanie nawilżyć, ujędrnić oraz przyspieszyć regenerację skóry twarzy.
Ma ona bardzo przyjemną kremową konsystencję , łatwo się ją nakłąda, nie zostawia na twarzy "maski" w dziwnym kolorze, jest praktycznie nie widoczna.
Ja nakładałam ją pędzelkiem, starczy mi na 2 użycia.
Faktycznie tak jak pisze producent jej zapach jest bardzo przyjemny i uwalnia endorfiny.
Po użyciu twarz jest przyjemna w dotyku, nawilżona, lekko napięta.

sobota, 11 lutego 2017

Biedronkowe łupy

Aktualnie w Biedronce jest gazetka z kosmetykami. Często można na tych promocjach dostać bardzo fajne kosmetyki w przyjemnej cenie.
Wczoraj na szybko wpadłam do Biedronki i kupiłam maseczkę do twarzy jogurtowo czekoladową oraz oczyszczające plastry na czoło i brodę.
Nie pamiętam w jakiej cenie były te produkty :( dziś będę testowała plastry :)

sobota, 4 lutego 2017

Philips Lumea

Philips Lumea dostałam na święta od Męża, jestem w trakcie testowania :)
Od prawie półtora miesiąca mniej bądź bardziej regularnie testuję produkt, ale zanim wyrażę swoją opinię pierw napiszę co to takiego :)

Lumea jest to lampa do domowej foto-depilacji. Emituje ona impulsy światła, które "gotują" cebulki włosów , co je osłabia , a co za tym idzie włosy wypadają a ich odrost nie jest tak szybki jak w wypadku depilacji depilatorem, a co najważniejsze zabieg nie jest bolesny.

Sam zabieg foto-depilacji jest nie dość, że bez bolesny to i bardzo szybki w wykonaniu. Depilacja nóg i pach zajmuje mi mniej niż 20 minut.

Philips Lumea można stosować na dowolne partie ciała: nogi, pachy, bikini, twarz.

W moim zestawie był depilator, kabel zasilający i kosmetyczka na całość.



Ja mam wersję z niewymienną lampą (niby jej działanie jest wieczne) oraz zasilaną kablem , nie akumulatorem, ponieważ mam jakiegoś pecha do sprzętów zasilanych akumulatorem.

Ja ogólnie posiadam jasne włosy na nogach, przez co nie mam spektakularnych efektów po tych 4 razach kiedy używałam Lumea, natomiast pod pachami posiadam włosy ciemne (ciemniejsze niż na nogach , ale nie całkiem czarne), po 4 użyciach widzę, że włosy są cieńsze, słabsze i przerzedzone.
Zdecydowanie zadowalający efekt.

Jeżeli chodzi o sam zabieg wygląda on następująco.
Przed foto-depilacją należy ogolić wybrane partie ciała, skórę osuszyć, nie balsamować niczym nie nawilżać.
Według producenta po kilu razach już nie będzie konieczności depilacji , ponieważ włosy całkiem przestaną odrastać, a co pewien czas "ostrzeliwanie " będzie miało na celu utrzymanie efektu.

Następie ustawiamy odpowiednią intensywność światła.
Moja Lumea ma 5 stopni . Nogi depiluję na 5, natomiast pachy na 2 .  To jaki poziom ustawimy to całkowicie nasz wybór. 5 jest najmocniejszym z ustawień i wnika najgłębiej w strukturę włosa, 1 najsłabszym ustawieniem.

Jak widać na zdjęciu Lumea ma 1 ;przycisk do wł/ wył oraz ten sam do ustawiania poziomu naświetlenia. Działą wszystko bardzo intuicyjnie. Drugi przycisk którego tu nie widać, służy już do uwolnienia wiązki światła.

Sam sprzęt chodzi dość cicho więc spokojnie pod czas foto-depilacji można oglądać TV czy rozmawiać. Jedyny odgłos to lekki szum wiatraka chłodzącego.


Tu na widać drugi przycisk. Sama lampa znajduje się w odległości ok 2 cm więc nie przykładamy do  ciała lampy, nie poparzymy się jest tu coś takiego co jest "dystansem" i gdy przykładamy do ciałą głowicę nie dotykamy bezpośrednio lampą skóry . 

Nie można sobie "strzelić" światłem w oczy, ponieważ żeby wiązka światła wyszła należy dokładnie przyłożyć urządzenie do skóry. Gdy dokładnie przylega do skóry zapala się wskaźnik gotowości urządzenia i wtedy dopiero po przyciśnięciu przez nas przycisku wiązka światła zostaje wypuszczona.


I tak należy powtórzyć proces miejsce przy miejscu. Po naciśnięciu przycisku wyzwalającego impuls światła "zielona lampka" miga. trwa to tak długo, póki urządzenie nie będzie gotowe do kolejnego strzału.

Te strzały KOMPLETNIE nie bolą. Jest to uczucie takiego.. przyjemnego  ciepła.
Co ważne, kiedy gdzieś się zawieruszy jakiś włos i nie zostanie wcześniej zgolony, po naświetleniu lampą po prostu się spala i nie przyjemnie pachnie.
 Jak dla mnie super jest też to, że po foto-depilacji nie ma czerwonych kropek, które zawsze towarzyszyły mi po depilacji depilatorem , skóra nie jest przesuszona i podrażniona.
Po takim zabiegu spokojnie można założyć spódnicę i nie wstydzić się wyglądem nóg, nikt nie zauważy że 5  min temu się depilowałyśmy.
 A włosy które potem odrastają nie wrastają w skórę i są o wiele słabsze. Na nogach zaobserwowałam, że włosy są jeszcze jaśniejsze niż były wcześniej, są gdzieś tam pojedyncze wrastające się ale w skali tego co było wcześniej, to tak jak by ich wcale nie było, włosy są miększe i mniej widoczne, jest ich mniej.
Największy efekt widzę pod pachami, ze względu na rodzaj włosa.

Philips Lumea największy i najszybszy efekt przyniesie osobą z włosami bardzo ciemnymi/ czarnymi.
Ja te urządzenie na dzień dzisiejszy polecam.
Zobaczymy jak będzie dalej, ile zabiegów będę potrzebowała do całkowitego wyzbycia się włosów.
Minus tego urządzenia to jego cena ..