sobota, 27 października 2018

Zabawki

Często w internecie widzę, że Mamy wymieniają się swoimi opiniami na temat zabawek, doradzają bądź odradzają. Sama też chętnie korzystam z takich opinii.
Postanowiłam , że pokrótce przedstawię nasze zabawki i naszą opinię na ich temat.
Piszę w liczbie mnogiej, bo tu opieram się na "zdaniu " mojego Synka .


OŚMIORNICA

Ośmiornica jest prezentem. Dostał ją Damian od jednej z cioć gdy był w szpitalu.
Ośmiornica jest jedną z tych zabawek, na którą w sklepie nie zwróciłabym uwagi.


Jest ona kolorowa co przykuwa uwagę dziecka. Każda z macek jest z troszkę innego materiału i ma inne właściwości. Damian co jakiś czas wraca do tej zabawki i odkrywa ją na nowo.


Akurat ta macka, którą trzymam w ręku ma w środku piszczałkę, bardzo ona cieszy Krasnoludka, ale nie umie sam jej jeszcze na tyle chwycić żeby zaczęła piszczeć . 


Rybka jest do naciągnięcia co też wywołuje nie małą radość, również tego sam jeszcze nie jest w stanie zrobić.


Gryzak jest idealny na teraz. Łatwo się go chwyta i najwidoczniej dobrze gryzie.




Grzechotka też jest teraz na topie, zarówno do hałasowania jak i gryzienia. 



Dwie kolejne macki są również na teraz idealną zabawką, grzechotka bardzo ciekawie się rusza, hałasuje , kółka są wygodne do trzymania, troszkę hałasują no i idealnie je się wkłada do buzi.
Jedna z łapek ma w sobie dzwoneczek, inna jest z materiału szeleszczącego. 
Cała zabawka jest wykonana z bardzo przyjemnego materiału. Jest dość spora, na czubku głowy ma trzy tasiemki które mojego Synka zachęcają do próbowania złapania ich.
Zabawka ta posłuży nam jeszcze trochę, szybko nie odłożymy jej w kąt, ponieważ ma na sobie sporo elementów które jeszcze pewien czas będą go interesować. 


Mata Edukacyjna Tiny Love

Tutaj pisałam o tej macie. Dla nas jest super. Czasami bawimy się na niej razem, czasami bawi się sam. Każdemu polecam zakup maty edukacyjnej dla maluszka.


Karuzela z projektorem

Wciąż interesuje i potrafi zająć na jakiś czas naszego Krasnoludka .
Zawsze kiedy przygotowuję kąpiel kładę małego do łóżeczka, gaszę światło i Mały obserwuje gwiazdki.
karuzela


Pianinko

Jest to prezent od nas na Dzień Dziecka Pisałam już o nim tu
Myślę, że interesujące dla dziecka jest tu dźwięk oraz światełka.
Po jednym dniu pokazywania Małemu pianinka na drugi dzień już sam próbował wciskać przyciski.


Grzechotki

Od kilku dni korzystamy z grzechotek jako zabawek.
Dwie grzechotki są jeszcze po wujku Damiana, mają 20 lat .
Obie plastikowe grzechotki są dość ciężkie, ale na tyle ciekawe, że nasz mały spryciarz bardzo długo potrafi kombinować żeby w końcu chwycić je.




Pluszowa grzechotka

 Króliczek jest jedną z pierwszych zabawek jakie kupiliśmy .
Jest wygodna do chwycenia w rączkę  a uszka są wygodne do gryzienia.
Króliczek jest też grzechotką.

 

Grzechotka na rączkę. 

Już nie nakładamy jej na rączkę jak bransoletkę. Jest mała i lekka więc łatwa do chwycenia i u nas służy głównie jako gryzak. W sumie jesteśmy na etapie, że wszystko jest idealne do gryzienia .
Świetna zabawka, dla malucha, który jeszcze nie chwyta.


Grzechotka kwiatek

Jest to bardzo ciekawa zabawka ma z tyłu przyssawkę , dzięki czemu można dziecku na kilka sposobów ją przedstawić. Jak Krasnoludek był mniejszy przyklejałam ją gdzieś obok niego teraz jest na tyle duży, że sam jest w stanie chwycić ją w rączki i się bawić.
Środek zabawki to piszczałka dodatkowo kolorowe koraliki przykuwają uwagę dziecka.
Lusterko było na początku było ulubionym elementem zabawki, pod wpływem myć się zaczęło odklejać i nie wygląda już ciekawie.
Dwa z płatków kwiatka są gryzakami. Jeden ma koraliki, które można przekładać samemu paluszkami lub działają jako grzechotka.
Jest to bardzo trafiony prezent.


Grzechotka piszczek

Póki co nie jest to ulubiona zabawka. Interesuje Syna tylko wtedy kiedy to ja mam ją w ręku.
Zabawka jest bardzo przyjemna w dotyku, i łatwa do chwycenia w rączkę.
Mechanizm piszczący ma w "rączce" i niestety ciężko jest nią poruszać w taki sposób aby piszczała, a co za tym idzie nie jest ciekawa dla mojego Maluszka. 



Gryzak

Kolejny prezent. Gryzak wodny, bardzo fajny pod tym względem, że każdy z "koralików" ma na sobie inne wypustki, które masują dziąsełka.
Gryzak jest duży, ale poręczny. Mój syn nie ma problemu z jego chwyceniem i robi to na różne sposoby. Różowy ponieważ panuje gender :P Był to zamierzony zabieg.


Miś Lelek 

Jest to prezent, ten fakt jest tu dość istotny. Jest to miś na wzór Szczeniaczka Uczniaczka.
Z tego co się orientowałam cenowo nie ma dużej różnicy między Lelkiem a Szczeniaczkiem i wolałabym osobiście dołożyć te kilka złotych i kupić Szczeniaczka.
Dla osoby stojącej w sklepie i mającej do wyboru jedną lub drugą zabawkę pewnie nie ma aż tylu różnic, ale jak już misia się ma i użytkuje , to widać różnice.
Mój Syn jest zakochany w misiu i póki co ciągle jego interesuje z czego bardzo się cieszę, ale mam wrażenie , że lada moment Lelek wyląduje w kącie, bo się znudzi ale do sedna.
Miś ma aplikację na telefon, która nie działa. Z tego co się wczytywałam w opinie i komentarze, ta aplikacja nie działała chyba nigdy.
Miś jest zrobiony z przyjemnego miękkiego materiału, jego kolory również są miłe dla oka.
Niestety plecki misia w których znajduje się cały mechanizm co chwilę się rozchodzą i jak dziecko będzie większe może chcieć tam majstrować.
Lelek ma bardzo przyjemny głos, głośność zabawki też jest idealna, miś nie jest ani za głośny ani za cichy. Można go wyłączyć.
W misiu można nacisnąć na łapki bądź serduszko. Serduszko wciska się dość łatwo, po włączeniu mruga czerwonym światłem. Wciskając serduszko włączamy pioseneczki jest ich dosłownie kilka.
Po wciśnięciu łapek poznajemy kolejno piosenki - trzy, trzy kształty, trzy kolory, trzy cyfry (1-3), trzy literki oraz trzy zwierzątka (a-c). Zwierzątko na c- cyranka... serio nic innego znaleźć nie mogli..które dziecko to zapamięta.
Zabawka nie posiada opcji przełączenia poziomu.
Ostatnio w Auchan widziałam tego misia za 100 zł, a Szczeniaczka za 140 zł . Różnica cen nie wielka, ale w opcjach jest spora różnica.


Zabawki z maty edukacyjnej 

Gryzak, który jest w idealnej wielkości i kształcie do małych rączek.
Bóbr który po potrząśnięciu piszczy , jest łatwy w utrzymaniu w małych rączkach oraz ma szeleszczący ogon. Są to zabawki, które co jakiś czas wracają jako zabawki ulubione.
Jak widać mata edukacyjna służy nie tylko jako mata, możliwość ściągania zabawek jest bardzo fajną opcją.


Gumowe zabawki do kąpieli
Również jest to jeden z prezentów, chyba są to zabawki z Rossmanna, na zdjęciu jednej zabawi brakuje, ma dyżur w wannie.
Zabaweczki są fajne dzięki swojej wielkości , kraba można łatwo chwycić i zarówno on jak i krokodyl świetnie się sprawdzają w roli gryzaków.



Gryzak Żyrafka

Nie jest jakoś super ulubiony, Skrzacik mój zdecydowanie woli okrągłe gryzaczki, albo coś co ma odstające elementy. Ten gryzak jest dobry pod tym względem, że można go chłodzić w lodówce.


Miś Szmatka

Jest to nasza przytulanka, która jeździ w wózku.
Szmatka jest przyjemna w dotyku, ma trzy różne materiały, łapki misia mojemu Synkowi służą do gryzienia oraz do trzymani a w rączce, małym paluszkom łatwo chwycić te łapki.
Po rogach szmatki są różne gadżety :
- gryzak kwiatek, płaski gryzak z różnymi fakturami
- plastikowy trójkącik
- supeł,
- grzechotka
Mój Syn lubi zasypiać mając coś przy nosku i trzymając coś w rączce w domu ma swojego Królisia, który jest ulubioną przytulanką, ale staram się go z domu nie wynosić w obawie przed zagubieniem, ten miś działa zastępczo. Ogólnie jestem fanem misiów- szmatek pod każdą postacią.



Karty kontrastowe

Super zestaw od CzuCzu zawierał on w sobie dwie książeczki harmonijki dla dzieci 3+ oraz 6+ oraz kilka kart z których można było zrobić girlandę ja zostawiłam je luzem.
Jest to coś do czego regularnie wracamy i myślę, że będzie nam jeszcze długo służyć.
Jak Skrzacik był mały rozkładałam harmonijkę koło niego, teraz kiedy jest już większy oglądamy te obrazki razem, a ja opowiadam przy okazji i pokazuję co jest czym.
Luźne karty Mały dostaje do rączki kiedy leży sam w łóżeczku czy na macie.
Książeczki jak i karty są dwustronne.










Książeczki kontrastowe 

Książeczka z pojazdami oraz zwierzętami są z Pepco za jakieś śmieszne pieniądze. Są bardzo fajnie wykonane, ich rozmiar jest optymalny ponieważ dziecko jest w stanie złapać ją sobie w rączki , a obrazki są bardzo wyraźne i w fajnych kolorach. Mój 6 miesięczny syn przy nie wielkiej pomocy stara się przewracać strony.
Książeczka "w domu" została kupiona bodajże w Auchan i absolutnie nie jest w stanie zainteresować Małego, czego nie mogę powiedzieć o książeczkach z Pepco.
Książeczka "w domu" jest mniejsza, a jej kartki się ze sobą sklejają i ciężko je od siebie rozdzielić. Cała książeczka jest w kolorystyce czarno - pomarańczowej.



Drewniana grzechotka

Nie jestem super fanem drewnianych zabawek, ale ta grzechotka była strzałem w 10.
Grzechotka jest też gryzakiem, ma ciekawe kolory , które przykuwają uwagę, przy potrząsaniu wydaje przyjemny dźwięk, jest wygodna do chwycenia, nie jest ciężka i okazała się wygodna do gryzienia.




i na sam koniec absolutny hit nad hity.
Od prawie dwóch miesięcy ulubiona zabawka, która w większości przypadków jest w stanie uspokoić i zainteresować Krasnoludka.

Bebo

Dość długo rozważaliśmy opcję zakupy tej konkretnej zabawki, nie będę ukrywała, że jej cena troszkę odstrasza, na szczęście poszperaliśmy i nie kupiliśmy Bebo w Smyku tylko na Allegro.
Różnica w cenie ogromna.
Bebo ma na sobie 4 przyciski na nóżkach oraz brzuszku wszystkie dość łatwo się wciska.
Brzuszek dodatkowo świeci.
Zabawka oczywiście na baterie, ma dwa tryby głośności, jest dość ciężka przez co jest stabilna.
Bebo śpiewa i uczy (kolory, alfabet, cyfry), można również się nagrać a Bebo nas zremiksuje.
Zabawka zdecydowanie na dłuższy czas. W tej chwili tylko kolory oraz sam fakt tego że coś śpiewa interesuje mojego Syna, ale w przyszłości będzie  z nim tańczył, uczył się kolorów, alfabetu czy cyfr.
Głos zabawki jest bardzo przyjemny dla ucha.



Jedyna wada Bebo, to to, że nie chodzi.


Mam nadzieję, że może komuś ten post się przyda, może teraz akurat przed świętami podrzuciłam jakiś pomysł na prezent. Swoją drogą czas już zacząć planować prezenty dla najbliższych.

Pozdrawiam :) 

niedziela, 7 października 2018

Podsumowanie września

Kolejny miesiąc szczęście nas jakoś omija.
9 września Chrzciny , a Teść w szpitalu i nic nie wskazuje na to , że uda mu się wyjść .
Teściowa " na szczęście" w szpitalu w naszym mieście i udało się zreorganizować przepustkę więc nie będzie problemu.
Trochę te przygotowania pozwalają zapomnieć o tym , co się w koło nas dzieje.
Małemu zamówiłam ciuszek do chrztu przez internet i do środy nie doszedł, kiedy poszłam kupić drugi stacjonarnie, dosłownie 3 godziny później przyjechał kurier :)
W ten sposób mieliśmy dwa ciuszki ale nie żałuje bo oba się przydały :)
Damianek gościom sam dawał zaproszenia, no dobra nie będę koloryzować, zdarzało się, ze mocno trzymał w rączkach i oddać nie chciał.



Niestety co było wiadome od początku nasi przyjaciele z UK nie dali rady przylecieć na chrzest, ale jakoś tak .. brakowało ich mimo że od początku o tym wiedziałam.
Na tydzień przed chrztem mały znów chory. Znów antybiotyk, tym razem lekarz zdecydował się nie odsyłać nas do szpitala. Zadecydował o kuracji w domu.
W między czasie obdzwoniłam wszystkie szpitale i przychodnie w okolicy w poszukiwaniu dobrego
dziecięcego nefrologa , neurologa i chirurga.
Po usłyszeniu jakie są terminy oczekiwań nawet jeśli dyktuje nam tutaj warunki szybkość wzrostu małego i jego wiek , a wszystkie skierowania są jako pilne, postanowiliśmy udać się wszędzie prywatnie. Po ostatnich przebojach nie mam siły już na naszą służbę zdrowia.

Na chwilę przed chrzcinami wyskoczyliśmy na dwa dni do Męża rodziny pod Gdańsk. Zawsze czuję się tam jak na wakacjach.



Ciocia ma przepiękne krzesła !



Przy okazji wskoczyliśmy do TK Maxa i Mąż kupił Małemu komplecik.



Same Chrzciny wyszły prawie idealnie . Damian w Kościele był bardzo grzeczny, troszkę obserwował, troszkę gadał i chwilkę spał.
Jeżeli chodzi o samą imprezę w restauracji to ją przespał.
Obudziliśmy go już pod koniec , żeby zrobić zdjęcia.

Wyglądał w swoim ciuszku obłędnie. Nie spodziewałam się, że może tak słodko wyglądać.







Damian dostał w sumie w większości pieniądze. Goście wiedzieli, ze sporo rzeczy już mamy i że zbieramy na kilka rzeczy dla Małego, więc wybrali bezpieczniejszą opcję.
Damianek miał również drobne upominki dla swoich gości, w ramach podziękowania każdy gość dostał zdjęcia.



Damian dostał piękne pamiątki , ale jedna jest wyjątkowo piękna ponieważ została zrobiona własnoręcznie przez kuzynkę Męża.
Dziewczyna ma mega talent.

W takiej torebeczce znajduje się pamiątka



Pamiątka w formie małego pudełeczka


Każdy szczegół jest tutaj dopracowany , to jest tak łada rzecz, że aż dech zapiera i nie chce się wierzyć , że jest zrobiona własnoręcznie.


Po ściągnięciu wieczka pudełko się rozkłada. 
Tak wygląda od środka 




 Bardzo się cieszyłam , że chrzciny już za nami. Było z ich planowaniem trochę kłopotu.
Kilka razy wstępnie mieliśmy ustalony termin , a później się okazywało, ze albo my w szpitalu, albo ktoś z rodziny.
Szkoda, ze nie udało się być razem z nami w tym dniu Dziadkowi Damiana i Przyjaciołom. Ale tutaj to już siła wyższa decydowała. U Dziadka najważniejsze zdrowie , a Ciocia Mariola i Wujek Krzyś będą musieli to odrobić :)

Wrzesień był pięknym miesiącem, wierzyć się nie chciało, że to jesień, pogoda bardziej wskazywała na wiosnę, początek lata.




Z Chrzestną Damianka pojechaliśmy do Łeby, pogoda była piękna, Damianowi również bardzo się podobało. Był bardzo grzeczny, całkiem jak nie on :)



Było też kilka wieczorów typowo jesiennych. Odpaliłam świece zapachowe, wyjęłam jesienne , ciemniejsze lakiery, wypożyczyłam książki. Przygotowałam sie na jesienną chandrę.
Na szczęście było to chwilowe i wróciła wiosenna pogoda.


Skoro jesień , to i jakoś naszło mnie na ciemniejsze lakiery.



Starałam się z Damianem jak najwięcej wychodzić na spacery, żeby wykorzystać pogodę.
Chociaż zdarzało się i tak, że wychodziłam z domu jak było słonce a po 5 minutach niebo zaciągało się ciemnymi chmurami. Ale nawet wtedy chodziliśmy, wybieraliśmy trasę bliżej domu.


Plus jesieni jest taki, że do ramówek wracają dobre programy i wieczorem można się zrelaksować przed telewizorem.



Niestety wrzesień nie kończy się dla nas dobrze.
Pod koniec miesiąca znów lądujemy w szpitalu. Byliśmy tam tylko i aż trzy dni, tak krótko ponieważ na całym  oddziale nie było dla nas miejsca. Już jak nas przyjmowano byliśmy jedyni którzy nie trafili z zapaleniem górnych dróg oddechowych i problem było znaleźć sale. 
Na drugą dobę jak leżeliśmy w szpitalu w nocy zaczęły się wymioty u większości małych pacjentów.
Nasza doktor stwierdziła, ze woli wypuścić nas do domu i w domu kontynuować leczenie z częstymi kontrolami niż zostawić nas na oddziale gdzie na pewno złapiemy gorsze dziadostwo. 



Miesiąc zakończyłam z myślą, że bardzo bym chciała aby następny miesiąc nie był gorszy od poprzedniego , już przestałam się łudzić , ze może być lepszy. Niech będzie chociaż taki sam , ale nie gorszy.