sobota, 30 grudnia 2017

Paznokcie sywestrowe

To, że spędzamy Sylwestra w domu nie oznacza, że będziemy siedzieć w piżamach.
Ogólnie lubię mieć zadbane, pomalowane paznokcie.
Wczoraj pochwaliłam się koleżance, że mam ładne długie akurat udało się , że będą ładne na Sylwestra, niestety wczoraj lakier zmyłam, a nie chciało mi się ich od razu malować i mam teraz karę za lenistwo, cztery paznokcie z lewej ręki mi się połamały ;/

Tak więc z ciężkim sercem spiłowałam je mniej więcej do równej długości i pomalowałam.
Do dzisiejszego manicure użyłam:
- serum odżywcze do paznokci z Wibo
- top coat Wibo niestety został mi tylko fluo
- czarny lakier z lovly


Do ozdobienia gwiazdki holo i srebrny brokat , niestety już mi się kończy i nie mogę znaleźć drugiego takiego samego :(




Ostatnio maluję paznokcie w kuchni, duży stół, dobre światło nie wiem czemu się tyle czasu męczyłam z malowaniem w salonie.


Od pewnego czasu przed malowaniem staram się nakładać na skórki i ogólnie w koło paznokcia oliwkę z Wibo, mam wtedy dwa w jednym w razie maźnięcia lakierem gdzieś po za paznokieć nie ma dużego problemu ze zmyciem, a dodatkowo nawilżam sobie skórki i manicure wygląda dużo lepiej.

Czarny kolor przypadł mi do gustu. Ma wygodny pędzelek , łatwo się nakłada, ma fajną konsystencję. Tutaj nałożyłam dwie warstwy koloru. Na jeszcze mokry lakier nałożyłam wykałaczką gwiazdki , a następnie oprószyłam lekko całość brokatem.
Brokat nakładałam małą, plastikową łyżeczką o ile się nie mylę od lodów.


Na paznokcie z gwiazdkami nałożyłam 4 warstwy topu z Wibo, każdą z nich nakładałam kiedy poprzednia wyschła.
Pozostałe paznokcie pomalowałam jedną warstwą topu.
Niestety zdjęcie nie oddaje jak ładnie zarówno brokat jak i gwiazdki się mienią.





Świąteczna chwalipięta

Święta, święta i po świętach..
Jeszcze kilka dni temu wszyscy szaleliśmy nad przygotowaniami do świąt, pranie , sprzątanie, mycie okien, zakupy , gotowanie....
A już jutro Sylwester... Trochę przeraża mnie to jak ten czas szybko płynie , jak mało rzeczy jestem w stanie zrobić mimo iż staram się każdą wolną chwilę zaplanować w 150 %..
W tym roku całe święta spędziliśmy poza domem. Dlatego pewnie pierwszy dzień po świętach przeleżałam w łóżku. Byłam zmęczona jak po maratonie.
Dziś przygotowuje jedzenie i mieszkanie na Sylwestra. Ze względu na mnie w tym roku nie idziemy na żadną imprezę zorganizowaną więc wpadają do nas znajomi i bawimy się na spokojnie w domu.

Co do prezentów, oboje z Mężem od pewnego czasu postanowiliśmy zbierać pieniądze na nasze małe marzenia, a są nimi rzecz na które na pewno nie zdecydowalibyśmy się tak normalnie na zakup.
Są to takie nasze małe fanaberie, więc jak uda się kupić to fajnie, jak się poddamy to trudno :)
Póki co idzie nam całkiem dobrze.

Tradycyjnie, jak co roku nie mogło zabraknąć słodyczy. Mikołaje z czekolady, marcepan w czekoladzie, Raffaello, Toffifee itp.


Prezenty dla mnie 

Zestaw obiadowy dla 6 osób z Lubiana model Classkic.
Jest to coś o co poprosiłam Mikołaja z założeniem, że co okazję będzie przynosił mi jakiś element zestawu. Moim marzeniem (wiem głupio to brzmi , ale nie wiem czemu zawsze mi szkoda kasy na kupienie kilku talerzy) jest uzbieranie zestawu JEDNAKOWYCH talerzy na 12 osób .
Mam nadzieję, że tym pomogłam "Mikołajowi" w doborze prezentów na najbliższe lata :)






Swoją drogą w tym roku zastawy obiadowe bądź kawowe były bardzo modne w prezentach znajdowanych pod choinką, moi Rodzice również dostali zastawę, również z Lubiany model Magnolia. Tez z zamysłem skompletowania jednej porządnej jednakowej zastawy w ich wypadku na przynajmniej 18 osób.

Prezent z którego cieszę się najbardziej.
Robot sprzątający Hoffen. Jest to samojezdny odkurzacz. Dostałam go już chwilkę przed świętami, testuję i jestem w szoku jakie to jest fajne urządzenie ! Polecam każdemu, zrobię o nim osobny wpis.
Teraz przydało by mi się coś w tym stylu, ale myjącego podłogi :) Jak się lenić, to na całego.


Drugim prezentem, który najbardziej przypadł mi do gustu są kubki.
Kubki pochodzą ze sklepu Home&You, od kiedy je dostałam tylko w nich piję więc ciężko zrobić zdjęcie. Dostałam dwa kubki, jeden z sercem różowym , drugi z czarnym. Są wygodne , poręczne, dla mnie idealne. Jedyny ich minus, nie można zmywać ich w zmywarce i faktycznie szkodzi im to, schodzi malowanie.


Książka, przyznam szczerze nie znam jej, pobieżnie przeczytałam opis z tyłu, żeby nie nakręcać się na czytanie. Pierw muszę uporać się z książkami z biblioteki, bo terminy gonią :)


Zestaw kosmetyków zawsze jest spoko pomysłem, zawsze się przyda .
Tu Mikołaj wiedział , że bardzo lubię firmę Ziaja, a że zima i skóra sucha to wersja kozie mleko.
Dla mnie super. Na razie zestaw czeka w kolejce na używanie.



I perfum. Perfum jest z Avon, na razie sprawdziłam tylko zapach i czeka  w kolejce.
Wszelkich pachnideł mam całkiem sporo i sporo z nich jest już "na wykończeniu".
Moje postanowienie jest takie , że pierw wykańczam końcówki a potem biorę sie za nowe.
Zobaczymy jak mi to postanowienie pójdzie :)



Prezenty Męża.

To jest prezent, z którego zdecydowanie mój Mąż cieszy się najbardziej. Drona dostał od brata. Duże dzieci. Niestety nie było pogody sprzyjającej zabawie nową zabawką i z tego powodu obaj panowie byli bardzo niepocieszeni.
Dziś od świąt jest pierwszy dzień kiedy nie pada i nie wieje, a nawet jest słońce i lekki przymrozek, ale niestety mój Mąż jest w pracy do 21:00. Nabawi mi się chłopak depresji ...



Perfum. Jest to Jaguar Classic.
Moje spostrzeżenie, jak na perfum za ponad 100 zł wykonanie flakonu jest bardzo kiepskie.
Pomijam fakt uszkodzenia dyfuzora. Perfum był w folii rozpakowywany dopiero przez mojego Męża. Grunt, że ładnie pachnie.


Książka

Ostatnio u nas planszówki są jednym z lepszych prezentów. W tym roku Jenga.


Kuferek na zegarki.
Jest to drugi tego typu kuferek mojego Męża. Tak jak już nie raz wspominałam lubimy zegarki takie które nam wpadły w oko, nie ważne czy są markowe i drogie czy kosztują dosłownie grosze. Trochę ich się uzbierało pomimo małych redukcji i na pewno taki kuferek się przyda.




Mąż dostał też kilka zestawów kosmetyków, ale nie pomyślał i od razu wszystko rozpakował i poustawiał w łazience zanim zdążyłam zrobić zdjęcia. Dostał też maszynkę do golenia, ale jest już w użyciu.

W tym roku jesteśmy bardzo zadowoleni z prezentów. Widać byliśmy grzeczni :)

sobota, 23 grudnia 2017

Już jutro Wigilia , czy trzeba panikować?

Już jutro Wigilia, czy trzeba panikować?
Ja nie panikuję, mam już wszystko przygotowane.
Wigilię spędzamy u moich Rodziców, pierwszy dzień idziemy na obiad do brata mojego Męża, będzie tam cała ich rodzina i teściowie więc będzie ciekawi, a drugi dzień mamy w planach spędzić w domu we dwoje, może wieczorem jakaś kolacja ze znajomymi.

Wczoraj robiłam babeczki i paszteciki.
Oczywiście jak zwykle nie miałam ubranego fartucha i wszystko w koło miałam umorusane mąką:)


Tutaj część mojego dzieła. Paszteciki wyszły przepyszne i wcale nie był to skomplikowany przepis.


Wczoraj też umieściłam prezenty pod choinką, Fajnie wyglądają, aż szkoda je stamtąd jutro zabierać.




Dziś od rana ostatnie ogarnianie mieszkania, zrobiłam dwa ciasta, szybką szarlotkę z kaszą manną z tego przepisu : przepis , oraz domowe ciasto rafaello.
Byłam przekonana, że już kiedyś przepis tu wrzucałam, ale po przejrzeniu archiwum wydaje mi się, że jednak nie.. Muszę przy najbliższej okazji to naprawić :)

Najgorsze w gotowaniu jest później sprzątanie. Kuchnia zawsze wygląda jak pobojowisko, nie umiem gotować czysto. Ale mam małego pomocnika przy pracach bałaganiarsko - porządkowych.


W kuchni wreszcie od pewnego czasu mamy zamontowane oświetlenie led nad blatem , od razu lepiej się gotuje.

Dziś pomimo , że bardzo późno jak na mnie zwlekłam się z łóżka, na prawdę szybko się ze wszystkim wyrobiłam.

Znalazłam nawet czas na zrobienie sobie paznokci. Mnie to odstresowuje .


Bardzo lubię ten czas kiedy już wszystko mam sprzątnięte , przygotowane itp, lubię przejść się wtedy po mieszkaniu sprawdzić czy na pewno wszystko jest na swoim miejscu, żeby później spokojnie usiąść z filiżanką kawy.








Dziś z Mężem po jego pracy mieliśmy w planach przejść się na spacer po okolicy, a przy okazji po podpatrywać jak inni mają ozdobione balkony, podwórka itp, ale niestety na pomorzu hula tornado i leje deszcz.
Zostaje dom, jakiś film ewentualnie książka i koc.


Pozdrawiam Świątecznie

czwartek, 21 grudnia 2017

Moja opinia na temat książki "Pustułka"

Książka Katarzyny Miszczuk trafiła w moje ręce przez przypadek. Przy szperaniu w bibliotece na półce z kryminałami przyciągnęła mój wzrok okładka i tytułem . Nie czytając opinii o książce wypożyczałam ja.
Jak już nie raz wspominałam książki czytam na zmianę z moją Mamą, która zresztą nigdy nie przepadała za kryminałami , a teraz pochłania je z równym zapałem co ja.
Katarzyna Miszczuk jest to polska pisarka. Napisała kilka książek nigdy wcześniej z żadną się nie spotkałam " Pustułka " jest pierwszą.
Akurat " Pustułka " jest polskim kryminałem. Bardzo dobrym zresztą moim zdaniem.
Książka napisana jest łatwym i przyjemnym w czytaniu językiem. Akcja toczy się cały czas.
Pod czas czytania ani przez chwilę nie ma się ochoty przeskoczyć jakiegoś fragmentu. Wręcz przeciwnie! Ja czytając miałam wrażenie, że jak ominę chociaż jeden akapit mogę coś stracić.  Opisy są rzeczowe ale nie przesadzone.
Może teraz trochę o samej historii przedstawionej w książce.
Książka dotyczy rodziny Spyropoulus .
Akcja toczy się na początku w Warszawie, później przenosi się na Wyspę Ptaków w Grecji.
Cała historia rozpoczyna się na weselu Krystiana i Izabeli. Krystian jest synem Wiktora oraz Konstancji jest to bogata i wpływowa  rodzina mająca swoje tajemnice.
Krystian z żoną postanawiają pojechać w podróż poślubna na prywatna wyspę rodziny , Wyspę Ptaków, Wraz z nimi postanawia zabrać się Konstancja i szantażem zaciąga ze sobą córkę Sylwię .
Sylwia jest młodszą córka Wiktora i Konstancji , taka bynajmniej jest oficjalna wersja. Konstancja zaprasza na wyspę również Stefanie , siostrę swojego męża. Rodzeństwo delikatnie mówiąc nie przepada za sobą . O całej wyprawie nie ma pojęcia Wiktor ,który już w trakcie wesela syna udał się na wyspę żeby pracować, ale czy aby na pewno?
Miły urlop bardzo szybko zamienia się w kompletna klapę. Wiktor i Konstancja kłócą się , na jaw wychodzi romans Wiktora z sekretarką Aleksandra , Izabela inaczej wyobrażała sobie wyspe i pobyt na niej, chciała więcej prywatności.
Pewnego dnia ginie pies Stefanii najprawdopodobniej zostaje zaatakowany przez pustułki. Między Wiktorem a Olą dochodzi do awantury. Kobieta zostaje uznana za zaginiona , prawie wszyscy jej szukają.  Pogoda się załamuje, wyspa zostaje odcięta od świata, a zaczynają dziać się co raz to dziwniejsze rzeczy.  Aleksandra nie jest jedyną osobą która traci życie na wyspie . Osób mających motyw jest kilka ,ale kto jest morderca ? A może to tylko nieszczęśliwy wypadek ?
Polecam, polecam !!
Książka wciągnęła jak żadna już dawno
Ostatnio chyba tak chętnie czytałam "Carpe diem". Książka pochłonięta w dwa dni a już pod koniec w ogóle ciężko bylo ja odłożyć.
Już kilka inny książek tej autorki czeka w kolejce na przeczytanie .

Chyba zbankrutuję ...


A miało więcej zakupów nie być ...
A jednak.. uległam pokusie, ale po kolei.

W sobotę byliśmy ze znajomymi w Gdańsku na Jarmarku Bożonarodzeniowym , było magicznie pomimo braku śniegu.
O tej wycieczce mam nadzieję , że jutro powstanie osobny post.
W niedzielę pakowaliśmy prezenty.
Jak co roku nie opuszczał nas mmały pomocnik, wszystkie kokardki i wstążki były jej :)



Składowisko prezentów, tutaj 3/4 paczek



Prezent dla moich Rodziców, najpóźniej zamawiany i wyczekiwany najbardziej nerwowo. Baliśmy się, że nie dojdzie, na szczęście sprzedawca okazał się być super i paczka zamówiona w sobotę wieczorem doszła do nas w środę.
Zamawialiśmy zastawę stołową , paczka zapakowana mega profesjonalnie.



 W niedzielę robiłam też pierniki i ostatnią listę zakupów. 
Z przygotowań pierniczków nie mam żadnego zdjęcia - to do mnie nie podobne :)

W KiK na resztce promocji upatrzyłam sobie koc, nie byłam na początku do niego przekonana, ale jak znalazłam jeden rozpakowany od razu wylądował w moim koszyku.
Koc z 40 zł został przeceniony na 25 zł. Rozmiar koca 140x 180 cm
Jest bardzo grubiutki, pulchny, misiowy i ciepły.
Ma dwie strony, jego "lewa" strona jest jasno szara bardzo puszysta.
 

"Prawa" strona ma wzór śnieżynki, wzór jest jakby tłoczony.



W Jysk na promocję również, się spóźniłam . Było dosłownie kilka rzeczy w sumie nic co było mi potrzebne. Kupiłam kolejnego Mikołaja, mam już od nich dwa małe i jednego dużego Mikołaja pod choinką . Tym razem kupiłam Mikołaja siedzącego już na promocji kosztował 9 zł .


W tym tygodniu w Pepco była, w sumie jeszcze jest promocja -30% na ozdoby i akcesoria świąteczne. Jeszcze wczoraj był całkiem spory wybór, Mama zrobiła listę zakupów i mi chętkę na zakupy, ale dziś rano były już .. pustki !!
Na prawdę kilka rzeczy , większość przebrana i wybrakowana. 
Upolowałam kilka rzeczy, w sumie nic z tego, po co poszłam .
Dla Mamy wzięłam obrus. Rozmiar 80 x 80 cm, z 20 zł przeceniony na 14 zł
 

Wzór jest wyszywany, materiał dość gruby , ładnie się układa .


Dla siebie wyszukałam
Haczyki do bombek, w paczce jest 100 sztuk, cena przed promocją 2,50 zł, po promocji 1,74 zł.
 

Kolejne lampki na baterię, przecież takich pierdółek nigdy za wiele :)
W moim Pepco nie było żadnych baterii ! no dobra skłamałam. Były tylko baterie do zegarków, ale takie bardzo duże kwadratowe. 


Te lampki w cenie regularnej są za 6 zł, po promocji 4,19 zł.
Mają uniwersalny wzór, będą mogły zdobić cały rok :)


I gadżet na choinkę, łańcuch korale. Piękny grafitowo szary kolor.
Łańcuch ma 6 m długości, cena regularna 4 zł, po promocji 2,80 zł.



A tak wygląda mój kot, jak robię zdjęcia zakupów.


Totalna załamka :)

Zrobiłam sobie przerwę od książek Kjell Erikssona i chwyciłam po nową część Millennium "Mężczyzna który gonił swój cień".
Mam do poprawienia jeszcze jedną recenzję książki Erikssona i na pewno napiszę kilka słów o Millennium.


Pozdrawiam