czwartek, 14 czerwca 2018

Podsumowanie maja

Maj był dla nas bardzo intensywnym miesiącem, myślę że teraz już każdy nasz miesiąc, dzień będzie tak wyglądał.
Od 3 maja jestem z naszym Synkiem w domu.
Nie powiem , bycie rodzicem nie jest łatwym zadaniem , bycie matką tym bardziej.
Od matek więcej się wymaga. Zauważyłam to będąc jeszcze w szpitalu , z jaką dezaprobatą patrzyły położne czy pielęgniarki kiedy to Mąż coś robił przy małym, żeby mnie odciążyć.
Od samego porodu do dnia dzisiejszego mam problem z kręgosłupem i kiedy tylko mogę , to wykorzystuję mojego Męża, żeby ładować akumulatory na chwile z synkiem sam na sam :)

W maju sporo czasu , a przede wszystkim energii zabrało nam diagnozowanie Synka.
Ale od początku...
Damianek urodził się jako wcześniak, 6 tygodni przed terminem z tego powodu ponad tydzień spędził w inkubatorze, później większość czasu spędzał na oddziale neonatologicznym sam na sam z nim spędziłam tam mało czasu, dopiero w domu zauważyliśmy z  Mężem pewne "anomalie" w jego zachowaniu.
Naszą uwagę i niepokój budził przeraźliwy płacz małego praktycznie 20 godzin na dobę, prężenie się, ulewanie, wymioty i ogólny niepokój. Oczywiście nasłuchaliśmy się od pielęgniarek , położnych i lekarzy pierwszego kontaktu, że szukam u dziecka chorób, że to kolki, że małe dzieci tak mają itp itd. Wujek google plus doświadczenie koleżanki pomogły nam w diagnozie.
Po kilku badaniach wyszła nietolerancja laktozy, potem wizyta u gastroenterologa potwierdziła nasze podejrzenia. Od tej pory zostało wdrożone leczenie i niestety , stety karmienie mlekiem modyfikowanym. Od tamtej pory jest zdecydowanie lepiej,  nie mówię, że problem minął jak ręką odjął , ale jest zdecydowanie lepiej. Pozostajemy pod opieką gastroenterologa i mamy nadzieję, że nietolerancja z czasem minie.
Szkoda tylko , że tak wiele czasu zajęła nam diagnostyka i że nie potrzebnie mały musiał tyle się nacierpieć.
Pozostaje nam jeszcze diagnostyka oczek. Ale o tym jeszcze za wiele nie wiemy więc nie chcę nic pisać.

W tym wszystkim najbardziej pozytywnie oczywiście zdziwiło mnie to, że owszem moje życie zmieniło się diametralnie wraz z pojawieniem sie na świecie maluszka, ale wbrew temu co się nasłuchałam od znajomych które są mamami moje mieszkanie nie tonie w stertach brudów, nie obrasta kurzem , wszędzie nie walają się rzeczy malucha, moje życie towarzyskie nie umarło a ja dalej mam czas na siebie.
Mój Syn nie należy do niemowlaków śpiących po 17-20 godzin na dobę.
Śpi w ciągu dnia maksymalnie 4-5 godzin z czego godzinę na spacerze, co ważne mój Syn nie lubi za długo być na spacerze - jestem zdziwiona!
A zdarzają się dni, kiedy nie da się go ani na chwilę odłożyć do łóżeczka czy bujaka.
Dzięki tak małej ilości drzemek Damiana stałam się mistrzem robienia wszystkiego na szybko i w międzyczasie .
Zakupy robimy raz w tygodniu - hurtowo, nie tracimy czasu na głupie patrzenie się w bzdury będące w tv ten czas wolimy spędzić na patrzeniu się na nasz mały Cud .
Co do życia towarzyskiego, dalej mamy czas na znajomych, jedyne co się zmieniło, to póki co preferujemy wizyty u nas.
Mało tego dzięki Małemu nawiązałam sporo nowych znajomości i wizyt znajomych jest coraz więcej. Moim zdaniem całkiem dobrze poukładaliśmy sobie dzień , tydzień i dzięki temu dalej mamy czas na sporo rzeczy.
Oczywiście nie zawsze jest tak słodko, zdarzają się dni na prawdę ciężkie i załuję wtedy , że Mąż tak długo pracuje i tak późno wraca do nas, ale szybko borę się w garść, bo mam dla kogo, a moje użalanie się nad sobą niczemu ani nikomu nie pomoże.
Z każdym dniem uczymy się siebie, uczymy się nowych rzeczy i wprowadzamy nowe rytuały w życie.
Uśmiech maluszka wynagradza wszystko i ładuje akumulatory.
W maju poczyniłam dużo zakupow , ale nie dla siebie , w tej kwestii najwięcej się zmieniło, ale o zakupach będzie osobny post :)




1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi się te podsumowanie maja przez panią.Zawsze uśmiech dziecka jest najpiękniejszy w życiu.

    OdpowiedzUsuń