piątek, 4 sierpnia 2017

"Carpe diem" Diane Rose

"Carpe diem" Diane Rose
Hymm... od czego by zacząć.
Bardzo zależy mi na "porządnie" napisanej opinii.



Może zacznijmy od tego, że sama nigdy bym po tą książkę nie sięgnęła.
Tytuł dla mnie na takie typowo babskie książki . Zdecydowanie wolę kryminały i to po nie sięgam "z własnej woli ". 
Inne książki czytam tylko z polecenia. 


Na tą książkę po przez tytuł i tematykę pewnie sama bym nie zwróciła uwagi.
Tę książkę poleciła mi znajoma Pani. Przyszła do mnie dumna jak paw i mówi że będzie nieskromna i będzie się chwalić.
Bardzo lubię tę Panią poznałam ją w pracy, lubię kiedy do mnie wpada i opowiada co  u niej, dla niej zawsze chwilę znajdę .
Więc Pani J. podchodzi do mojego biurka dumna, wyprostowana z uśmiechem od ucha do ucha i w garści trzyma  zawiniątko w reklamówce. Siada i delikatnie, powoli rozwija zawiniątko.
Wyciąga z reklamówki jakiś przedmiot w jeszcze jednej reklamówce i ukazuje mi się książka. Pani J. podaje mi ją i mówi, że tę książkę napisała jej wnuczka . Nie będzie mi o tej książce opowiadać, ale mi ją poleca. Dla potwierdzenia swoich słów pokazuje dedykację. 
Po krótkiej rozmowie Pani J. pieczołowicie pakuje książkę w kolejne warsty reklamówek i siatek - żeby książki nie uszkodzić.
Na odchodne dodaje , że jak już wrócę ze szpitala, to Pani do mnie przyjedzie, żebyśmy wymieniły się opiniami.
Na początku pomyślałam, że jeśli książka będzie kiepska, to będę musiała coś wymyślić, żeby 
przesympatycznej Pani J. nie urazić, ale że i tak i tak szłam do szpitala, a kolejka książek do czytania się  zaczęła zmniejszać postanowiłam tę książkę przeczytać.
Oczywiście w bibliotece jeszcze nie była dostępna , a  że byłam w Empiku postanowiłam kupić. A co mi tam... I jakież było moje zdziwienie , ze nie było ani jednego egzemplarza !!
 Pani sprawdziła w bazach i brak książek w mojej okolicy ! 
Sklep internetowy też wyczyszczony . po dłuższych poszukiwaniach w księgarniach dostałam książkę w Świece Książki, dodam  że były  na stanie tylko 3 egzemplarze! 
To zaczęło mnie zastanawiać, więc tym chętniej zabrałam się do czytania. 

Spodobało mi się moje wydanie ponieważ jest dość spora czcionka ,a kartki są lekko żółte, przez co mi zdecydowanie wygodniej się czyta.



Książka opowiada o młodej 22 letniej Rose. 
Rose jest studentką prawa, jej rodzice nie żyją , mieszka ze starszym bratem, który od małego się nią zajmował.
Brzmi ckliwie, też tak myślałam. 
Rose choruje. W pewnym momencie dowiaduje się, że potrzebuje przeszczepu. Lekarze dają jej około 700 dni życia. 
Dalej brzmi łzawo. Już pewnie maluje się Wam obraz ckliwej książki z biedną chorą młodą dziewczyną, coś w stylu "Szkoły uczuć " , swoją drogą chyba nie lubiłam tego filmu ze względu na to, ze wszystkie dziewczyny w szkole  ciągle o nim opowiadały i rozpaczały.
Ale wracając do książki. 
Zaskoczyła mnie. Książka jest jakby Pamiętnikiem Rose i Daniela. 
Rose odlicza dni do swojej śmierci. Nie ma co ukrywać nie chce walczyć.  Poddała się, naśmiewa się ze śmierci, cały czas zakłada że każdy dzień jest tym ostatnim, stąd tytuł carpe diem.
Traktuje to bardzo poważnie. Odlicza dni ile jej zostało. Każdy dzień jest pokrótce opisany. W pewnym momencie do tych  dni dochodzi Daniel. 
W tym momencie poznajemy "charakterek " Rose.
 Nie mówi ona Danielowi , że jest chora. Denerwuje go jej życie chwilą, ale z drugiej strony fascynuje go. 
Spotykają się i ... no właśnie, więcej nie napiszę.

 Radzę samemu przeczytać, nie chcę psuć frajdy z czytania.
Ta książka była tak fajna, tak wciągająca, że czytając ją byłam w środku.
Byłam jakby częścią historii , przyglądałam jej się z bliska. Szkoda mi było kończyć czytać, wyliczałam sobie ile mogę danego dnia przeczytać. Czyta się ją bardzo lekko.


Siedząc w poczekalni u lekarza uśmiechałam się do książki, zdarzyło mi się zaśmiać na głos, czy wywrócić oczami, na niektóre zachowania główniej bohaterki.
Pod koniec książki łzy same leciały mi z oczu nie mogłam ich powstrzymać. 

Książka opowiada o miłości rodzeństwa, o miłości do partnera /  partnerki, o przyjaźni, podejściu do życia..
Przy niej i się śmiejemy i płaczemy. 


Książka ta daje do myślenia. Dzięki niej trochę zwolniłam, spojrzałam na siebie i swój wyścig szczurów.
W książce poznajemy Tomka, on chorował na raka, wygrał, ale czy choroba nie wróci? On również żyje według Carpe Diem, ale trochę inaczej. Rose wie mniej więcej ile czasu jej zostało, poznała wyrok i pod to układa swoje życie. Tomek , jak sam stwierdził siedzi na tykającej bombie. 

Książka dała do myślenia. Sposób w jaki jest napisana motywuje nas do chwilowego zatrzymania się, spojrzenia na siebie, na swoje życie i na to, czy aby na pewno nasz pościg jest sensowny.

Polecam z czystym sercem, cieszę się, że kupiłam tą książkę, mogę ją "puścić dalej".
Aktualnie podrzuciłam ją mojej Mamie, później trafi do moich dwóch przyjaciółek.

Cieszę się, że Diane nie kończy na tej książce, że w przygotowaniu ma już kolejne. O ile dobrze pamiętam będą to kryminały, czyli coś co na prawdę lubię. Mam nadzieję, w sumie wierzę w to, że kolejne książki będą równie dobre, lub lepsze i że będzie ich jeszcze duuużo dużo :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz