sobota, 31 marca 2018

Pierwszy pojazd Synka

Wybór wózka dla dziecka, to nie lada wyzwanie.
Mam wrażenie, że szybciej zdecydowaliśmy się jaki samochód mamy kupić niż jaki wózek wybrać.
Pierwsze co robiłam, to patrzałam który wózek jest najładniejszy, ale zaintrygowało nas dlaczego jedne wózki kosztują np 1000 zl , a inne 4000 zł.
Po zagłębieniu tematu okazało się , że duże znaczenie mają materiały z których wózek jest wykonany.
Przejechaliśmy się po kilku sklepach z wózkami, pooglądaliśmy na żywo, pojeździliśmy po sklepach. Musieliśmy też przemyśleć dobrze do czego nam ten wózek będzie potrzebny.

Dla nas najważniejsze było:
- żeby wózek był w miarę lekki , ponieważ mieszkamy w bloku i miło by było, żebym sama dawała radę wyciągnąć go z piwnicy i go tam schować ,
- nosidełko też miało być lekkie , wejście na 4 piętro z dzieckiem jest nie lada wyczynem więc trzeba sobie ułatwiać ,
- wózek miał się łatwo składać i możliwie najmniej miejsca zajmować po złożeniu, nie mamy ogromnego rodzinnego auta, mamy Forda Focusa , który ma co prawda spory bagażnik, ale wiadomo, że po za wózkiem miło by było żeby weszło tam coś jeszcze, a że i ja jeżdżę autem, to fajnie jak bym dawała radę sama złożyć wózek i gdzieś pojechać sama ,
- wózek miał się lekko prowadzić ,
- miał mieć w miarę normalne koła , widzieliśmy wózki z dużymi kołami, które bardzo ciężko się prowadziło, bo kola były sztywne, albo takie z malutkimi kółkami, które zapewne wpadałyby w każdą najmniejszą dziurę w chodniku
- buda / gondola wózka miała być na normalnej wysokości .

Po wstępnych oględzinach postanowiliśmy, że bierzemy pod uwagę wózki firmy ANEX, BEBETTO lub ADAMEX.
Z każdej firmy wózkiem jeździliśmy po sklepie, oglądaliśmy jak je się składa/ rozkłada, sprawdzaliśmy ile ważą.
Dodatkowo mieliśmy opinię o Bebetto od szwagra, który właśnie tej firmy wózek ma i po prawie 2 latach użytkowania wykazał wszelkie wady tego wózka, chociaż nie można powiedzieć Bebetto ma ładne wzory.
Adamex były chyba najcięższymi wózkami z tych trzech firm, co od razu go zdyskwalifikowało.
Ostatecznie postawiliśmy na Anex. Wózki mają dobrą opinię i spełniały nasze wymagania.
My wybraliśmy Anex Sport.

Oglądając foldery wpadły nam w oko 3 modele  czarny, szary i wersja specjalna Jacob.
Na szczęście pojechaliśmy zobaczyć każdy z nich na żywo.
Cały czarny okazał się być skórzany co od razu go skreśliło, z szarego zrezygnowałam bo dwie moje koleżanki, które rodzą w podobnym czasie co ja rodzą go wybrały.
O mały włos nie zamówiliśmy Jacoba ... i w sumie dobrze , że czas oczekiwania na ten wózek był taki długi co ostatecznie nas zniechęciło do niego, bynajmniej mamy kilka stówek w suchym.
Oczywiście jak to jest z edycjami specjalnymi tak i w tym wypadku ten wózek był droższy od pozostałych o ładnych kilka stówek.




Ostatecznie wybraliśmy wzór na który czas oczekiwania był najmniejszy.
Wzięliśmy opcję 3 w 1 .
Cały wózek jest na prawdę lekki i zwrotny,  Bardzo łatwo się prowadzi. Składanie i rozkładanie wózka jest banalnie proste, wszystko dzieje się na jeden "klik".






Wbrew pozorom ten wózek ma całkiem pakowne torby, 




W cenie wózka była gondola, spacerówka, nosidełko, torby, adaptery do nosidła, folia przeciwdeszczowa oraz moskitiera. 

Nosidło ma w sobie wkładkę dla mniejszego dziecka, kiedy maluszek trochę podrośnie możemy ją wyciągnąć i dalej korzystać z nosidełka. 





Akurat nie mam zdjęć spacerówki, ponieważ leży ona w kartonie w piwnicy, póki co wzięliśmy do domu to, z czego w najbliższym czasie będziemy korzystać.
Na tą chwilę jestem bardzo zadowolona z wyboru. Zobaczymy jaka będzie moja opinia po jakimś czasie użytkowania.


Pozdrawiam 

Remont pokoju dla Maluszka

Już jakiś czas temu remont pokoju dla małego został skończony.
Większość mebli jest, ale brakuje jeszcze łóżeczka więc do końca nie wiem czy koncepcją jaką miałam na układ mebli w pokoju jest słuszna więc póki co czekamy na łóżeczko i będziemy jeździć z meblami .
Nie mam kompletnie żadnych dodatków więc jeszcze trochę zakupów mnie czeka.
Na szczęście wyprawka dla Małego już jest skompletowana, torby do szpitala też mamy gotowe więc teraz już na spokojnie.

Poniżej kilka fotek jeszcze w trakcie znoszenia mebli do pokoju .







Szafa po malowaniu prezentuje się lepiej niż się spodziewaliśmy.



Oczywiście jej nie mogło zabraknąć przy skręcaniu mebli. Zabieranie śrubek to jej ulubione zajęcie , a i w kartonach chować się lubi .







Tutaj mamy już większość mebli.







Na dniach postaram się dodać post z wyprawką dla malucha .


Pozdrawiam 










Ksiazki

Trochę mi wstyd, że w marcu przeczytałam tylko dwie książki .
Spory wpływ na to miało to, co się ostatnio działo u nas. Szpital, leżenie, później pielgrzymki po lekarzach. Mam nadzieję, ze w kwietniu nadrobię zaległości, bo to już ostatnie momenty kiedy będę miała na to czas :)

"Obudź się kopciuszku"  Natalia Sońska

Po pozytywnym odbiorze książki " Garść pierników, szczypta miłości", postanowiłam przeczytać również inne książki tej autorki.
Część akcji książki toczy się w Zakopanem. Ostatnio jakoś mam słabość do tego Zakopanego :)
Jest to historia Alicji. Alicja pracuje w szpitalu, jest pracoholikiem , nie ma partnera, jest samotna. Nie utrzymuje zbyt dobrych relacji z ojcem. Jej  matka zginęła w wypadku w górach , ciotka u której mieszkała również już zmarła.  Ma kilkoro przyjaciół jeszcze z lat liceum to oni ja namawiają na urlopy i wyjazdy. To oni zabiegają o to, aby jakoś ich przyjaźń utrzymać. 
Gdyby zależało to od Alicji już dawno relacja została by zerwana. Alicja ma problem z nawiązywaniem i utrzymywaniem relacji z drugim człowiekiem. Stała się bardzo wycofana i zamknięta w sobie.
Dziewczyna jest strasznie oddana swojej pracy i chętnie przyjmuje każdy dyżur.  Poznajemy ja na chwilę przed Sylwestrem, którego dziewczyna spędza z przyjaciółmi w Zakopanem. Choć wcale nie chciała jechać na ten mały urlop po trochu zmusili ja do tego przyjaciele.
Chwilę przed Sylwesterem Alicja poznaje Michała , ratownika TOPR.
Michał ma w sobie "to coś " co przyciąga uwagę Alicji. Spędzają razem sylwestra , całkiem przez przypadek, ale dziewczyna bawi się rewelacyjnie. Przyjaciele zauważają w niej dawna Alę, tą z czasem liceum.
Niestety po północy obrót wydarzeń jest zupełnie inny niż wszyscy przewidywali...

Ksiazka nie wciągnęła mnie tak , jak poprzednie tej autorki, ale też nie odrzucala od siebie i nie czytałam jej z przymusu. Książka bardzo przyjemna, szybko się czyta a opisy pomagają "wejść " w akcję.
Chętnie przeczytam koleje książki tej autorki.

"Przyjaciółki " Agata Przybyłek, Natalia Sońska.

Tak jak już wspominałam książki Natalii Sońskiej przypadły mi do gustu. Są to książki do przeczytania na raz przy kubku kawy.

Ta książka opowiada historię dwóch przyjaciółek Ani i Miłki.
Dziewczyny mieszkają w Gdańsku, znają się od lat, obie są żonami.
Każda z nich przeżywa kryzys w związku, każda z nich przechodzi go inaczej.
Ania ma córeczkę, jej mąż pływa na statkach. Pewnego razu ma złe przeczucia, które niestety się sprawdzają. Gdy sytuacja już powoli wydawało by się, ze wychodzi na prostą okazuje się, ze jej mąż od niej się odsuwa mimo tego, że Ania bardzo stara się o jego względy.
Ich małżeństwo wisi na włosku. 
Miłka z kolei ma męża, który zabiega o nią aż za bardzo, według niej. 
Jej mąż pomaga jej w realizacji marzeń, załatwia jej wyjazd mający spełnić marzenia dziewczyny.
Niestety jest to dla niego strzał w kolano.
Miłka nie docenia starań męża, nie docenia tego co miała do tej pory.

Obie książki polecam. 

wtorek, 20 marca 2018

Lubię Marzec

Od zawsze lubiłam miesiąc marzec.
Dla mnie jest to zawsze początek wiosny ( w tym roku wyjątkowo jest inaczej ) , robi się cieplej, dzień jest dłuższy, wszystko w koło wstaje do życia , tym samym i ja się "budzę".
Dodatkowo lubię marzec za Dzień Kobiet, tak wiem, komunistyczne święto itp, ale ja akurat je lubię, w marcu mam też urodziny i imieniny.. Miesiąc ten zazwyczaj mija bardzo szybko i już wkraczamy w wiosnę:)

W tym roku dodatkowo czekałam na marzec żeby rozpocząć pokój dla maluszka , dokompletować wyprawkę, przygotować sobie na spokojnie dom na przybycie nowego mieszkańca.

W marcu ze względu na ilość okazji jakie obchodzę moje mieszkanie jest pełne kwiatów, co nie ukrywam jest bardzo miłe.
Tą azalię kupiłam sobie sama w prezencie.


Tak wyglądała moja komoda po Dniu Kobiet.
Niestety tulipany szybko mi jakoś się powyginały .



Na urodziny dostałam białą azalię, a na dzień kobiet fiołki.
Kwiaty doniczkowe są dobrym pomysłem na prezent, bynajmniej dłużej postoją :)


To również prezent na Dzień Kobiet


A tutaj stroik który dostałam na urodziny.



Przez te kwiaty mimo dość kiepskiej pogody za oknem te kwiaty wprowadzają do wnętrza wiosnę.

Marzec w tym roku nie jest dla mnie zbyt łaskawy, ale pomimo to nadal go lubię.
Dokładnie chwilę po północy 12 marca , czyli w dzień swoich urodzin zostałam przyjęta na oddział patologii ciąży z rozpoznaniem przedwczesnego porodu.
Sparaliżowało mnie. Pojechałam na sor z niewielkimi bólami, w sumie to nawet nie bardzo chciałam jechać, ale po dłuższej walce z myślami postanowiłam zwlec Męża z łóżka i dla świętego spokoju sprawdzić co się dzieje. Okazało się , ze te bóle to skurcze.


Z samego faktu że jestem w szpitalu chyba ze stresu zaczęłam łamać sobie paznokcie nawet poprawiając kołdrę.




Pełnowartościowa kolacja dla kobiety w ciąży z cukrzycą.
Kolację dostałyśmy o 17:00 do tego było jabłko, a śniadanie następnego dnia po 9:00 :)


praktycznie cały czas byłam podłączona pod KTG oraz kroplówki.



Przez cały pobyt w szpitalu miałam podłączone pompy z magnezem mające na celu wyciszenie skurczy, rozluźnienie macicy i wstrzymanie całej akcji. Dodatkowo dostawałam zastrzyki ze sterydami mająca pomóc naszemu Maleństwu w szybszym rozwoju, żeby w razie czego miał większe szanse na poród ze szczęśliwym zakończeniem.


Na osłodę Brat dał mi moje ulubione czekoladki .
Uwielbiam...

Rodzice i nie tylko do domu dostarczają mi stale owoce.
Wyszłam ze szpitala z nakazem leżenia  i najbardziej jak tylko mi się da mam się oszczędzać. Mamy pozostać w dwupaku chociaż do końca 34 tygodnia ciązy, czyli na dzień dzisiejszy jeszcze minimum 3 tygodnie będę leżeć. Dziś właśnie mamy 31 tydzień i 1 dzień. Skrupulatnie czas odliczam.




Niestety, w szpitalu na moją salę dołożyli dziewczynę, która była już do porodu, ale miała zapalenie oskrzeli. I udało jej się i mnie zarazić. Już jak wychodziłam nie czułam się zbyt dobrze. Z dnia na dzień było gorzej, więc po tygodniu mniej więcej znów wylądowałam w szpitalu. Lekarz rodzinna nie chciała wystawić mi recepty na antybiotyk, ponieważ znając naszą historię z ciążą stwierdziła ze nie chce ryzykować i woli wysłać mnie do szpitala znów. W szpitalu po serii badań z antybiotykiem wysłali mnie do domu. W międzyczasie dowiedziałam się, ze Synek znów zmienił pozycję i niestety znów jest ułożony miednicowo. Już tak leżał, ale zdążył zmienić pozycję na właściwą  i bardzo się z tego cieszyliśmy, ale niestety jeszcze jak przyjmowali mnie na oddział z zagrożeniem porodu leżał dobrze. Na dniach musiał zmienić pozycję. Teraz martwię się o donoszenie ciąży chociaż do tego 34 tygodnia i o to żeby Mały zdążył się obrócić . 





Po wyjściu ze szpitala czekała na mnie miła niespodzianka. Mała paczka w pięknej kopercie.
Lubię takie niespodzianki :)



W kopercie znalazłam śliczną kartkę urodzinową, lubię dostawać i wysyłać kartki, o czym zresztą wspominałam przy okazji świąt Bożonarodzeniowa


Oraz przepiękna paletka cieni do powiek i paletka do konturowania.
Kolory bardzo przypadły mi do gustu, a znając życie w sklepie sama bym sobie takiego zestawienia kolorystycznego nie kupiła. Mam swoje kolory na które się uparłam i choćby nie wiem co i z jakim założeniem nie pójdę do sklepu zawsze wracam mniej więcej z tym samym, więc tu moja radość tym większa .


Aż szkoda je rozpoczynać :)



Prezent od mojej kochanej Mariolki.
Mimo , że dzielą nas setki kilometrów , to nasza znajomość jest pełnowymiarową przyjaźnią i zarówno ja na nią jak i ona na mnie może zawsze liczyć , i rozmawiamy chyba częściej ze sobą niż ze znajomymi , których mam "pod ręką".

A taki oto duży brzuch już mam . A mimo to ludzie w kolejce jakoś go nie dostrzegają.
Ale pierwszeństwo dla kobiet w ciąży, to już zupełnie inny temat, temat rzeka...
Mamy 31 tydzień, na plusie ja mam ok 6 kg, maleństwo waży już 1680 !! Duży chłop !


Także podsumowując , miesiąc marzec od zawsze był moim ulubionym, w tym roku co prawda jest on dość ciężki , ale nie zmieniam zdania. Wciąż lubię marzec ! :)
Czekam z niecierpliwością na wiosnę a najlepiej to już na końcówkę kwietnia, żeby móc odetchnąć spokojnie pełną piersią.

Pozdrawiam w dwupaku :) 



środa, 14 marca 2018

Szoła Rodzenia

Szkoły rodzenia cieszą się różną opinią. Część spośród moich znajomych chodziło i sobie chwaliło, część twierdziła, że to strata czasu.
Ja postanowiłam zapisać się na próbę. I nie żałuję. Ale po kolei.
Mi się udało zapisać na darmową szkołę rodzenia. Według harmonogramu miało być 6 spotkań, w rzeczywistości jesteśmy już po 13 a jeszcze nie jest to koniec.
Panie Położne , które szkołę prowadzą mają swoje tematy, które przechodzą z nami, oraz dodatkowo wypytują co jeszcze nas interesuje i przygotowują na te tematy zajęcia.
Jak już wspominałam to jest moja pierwsza ciąża i nie przechodzę jej jakoś super spokojnie ( właśnie wyszłam z patologii ciąży, ale o tym napiszę później) więc te zajęcia pomogły mi trochę się uspokoić.

Tematy, które są wpisane w harmonogram to ;
- pierwsza pomoc dla niemowlaka ( tutaj była teoria i praktyka)
- omówienie fizjologi porodu
- przygotowanie do sztuki karmienia piersią (teoria, gadżety pomocne, lekarstwa, wspomagacze itp)
- technika karmienia piersią ( ćwiczenia )
- pielęgnacja noworodka , te zajęcia były dla obojga rodziców, była teoria i praktyka dotycząca między innymi kąpieli maluszka
- Masaż Shantala (ćwiczenia)

Dodatkowo :
- wizyta w pobliskim szpitalu na porodówce i opisanie dokładnie, co gdzie i kiedy
 - spotkanie ze specjalistą zajmującym się pobieraniem krwi pępowinowej
 - szczepienia
- połóg
- dieta kobiety w ciąży i kobiety karmiącej
- ćwiczenia relaksacyjne - oddychanie
- ćwiczenia mające nam pomóc w przygotowaniu do porodu oraz do wykonywania w pierwszej fazie porodu.

To co wypisałam już mieliśmy, z tego co pamiętam jest jeszcze kilka zajęć przewidzianych.
Dla mnie przeogromnym plusem zajęć jest to, że Położne chętnie i wyczerpująco odpowiadają na zadawane pytania, jeśli jest taka potrzeba zostają z daną mamą i rozmawiają w 4 oczy.
Przedstawione jest macierzyństwo, ciąża i poród w realny sposób, a nie przez różowe okulary, jak to wszystko jest różowe piękne i .. no sami wiecie.
Zajęcia nie są tylko dla mam, tatusiowie są bardzo mile widziani co ich też dodatkowo przygotowuje ich do roli.
Zajęcia to nie jest sucha teoria, jest wiele zajęć praktycznych, które mi przypadły do gustu. Chociaż i po teorii też mam sporo zapisane w notesie.
Moim zdaniem na zajęciach zostało poruszonych kilka tematów o których wcześniej nawet bym nie pomyślała. Większość osób twierdzi, że przy urodzeniu dziecka wszystko jakoś samo przychodzi. Pewnie i tak jest, ale czuje się dużo pewniej mając za sobą np zajęcia z pierwszej pomocy.
Zajęcia z przebiegu porodu czy połogu dały mi chyba najwięcej. Jakoś chyba pomogły mi się oswoić z tym co mnie czeka. Wizyta na porodówce też ułatwi na pewno ten najtrudniejszy etap.
Na każdych zajęciach dostawaliśmy mniejsze lub większe paczuszki z prezentami. W większości były to broszurki i próbki produktów, czasem np butelki czy smoczki, kilka prezentów na pewno tutaj pokażę.
Zajęcia w szkole rodzenia są dobrym sposobem na spędzenie czasu kiedy już przebywamy na L4, można poplotkować z innymi mamami na tym samym etapie czy porównać opinie na mamusiowo dzidziowe tematy.
Fajne było też to, że Panie Położne dał nam "ściągawki" z rzeczami które trzeba zabrać ze sobą do szpitala, wyprawka dla dziecka, dla mamy i oczywiście jakie dokumenty czy badania jeszcze trzeba ze sobą zabrać. Nawet nie spodziewałam się nigdy wcześniej ze tyle rzeczy trzeba ze sobą zabrać.


Poniżej pokażę kilka gadżetów , które dostałam. Nie wszystko oczywiście fotografowałam ,ale to jest jedna z ostatnich paczek i jeszcze była nie rozpakowana .
Spora siatka wypchana po brzegi prezentami.


Zapomniałam wspomnieć, ze na każdych zajęciach dostawałyśmy butelkę wody mineralnej i Położne bardzo pilnowały żeby w czasie tych zajęć je opróżnić.
A oto co znalazłam w tej torbie.
Próbka kremu Sudocrem












Oczywiście broszurki też były dołączone, akurat ta dotyczy ćwiczeń dl mam.



Kolejny prezent był od firmy Pampers


Mała paczuszka chusteczek nawilżanych dla najmniejszych szkrabów oraz książeczka opisująca nasze pierwsze spotkanie z maluchem.





Od Nivea nie było żadnej próbki, była broszura opisująca krok po kroku pierwszą kąpiel .


Ta książeczka najbardziej mnie zainteresowała, jeszcze po nią nie sięgnęłam ale leży już pod ręką i czeka, aż skończę czytać inną książę.


Tutaj zdjęcie spisu treści, myślę że jest to ciekawa pozycja i warta przeczytania.


Wiem, że są mieszane zdania jeśli chodzi o produkty do prania Lovela, my dostaliśmy broszurki i próbkę płynu do prania. Ja dla małego kupiłam Jelp i Bobini, ale nie było ku temu konkretnego powodu. Zarówno jeden jak i drugi był w promocji w Lidlu więc wzięłam.
Właśnie robię pierwsze prania ciuszków:)



Sporo osób chwali sobie kosmetyki firmy Emolium, ja jeszcze nie kupowałam wyprawki pod względem kosmetyków, więc nie zastanawiałam się nad wyborem konkretnej firmy. Muszę na dniach nad tym usiąść i poczytać co nie co w internetach.


Dostałam od Emolium próbkę płynu do kąpieli.


Od Dermedic były dwie próbki, kremik dla dziecka  intensywnie natłuszczający oraz próbka kremu ulta nawilżającego.



I super mała buteleczka z Philipsa.  Nie miałam do tej pory żadnej butelki więc ta się przyda.

 A tutaj już ostatnia rzecz, witaminy dla mamhy.


Oczywiście było jeszcze pół tony ulotek i broszurek, ale wybrałam to co moim zdaniem najfajniejsze.
Teraz kiedy już zaległam na łóżku na najbliższe dwa tygodnie mam zamiar nadrobić kilka wpisów dzidziowych i nie tylko :)