Trochę się naczytałam, trochę podpytałam i tak oto działam...
Najpierw kilka słów o włosach.
W ciąży włosy mi nie wypadały WCALE, jakiś pojedynczy włosek gdzieś może przez przypadek.
Na poduszce, w wannie ani na szczotce nie było włosów ! Ahhh co to był za piękny czas.
Niestety się skończył.
Za piękne włosy w ciąży odpowiadały hormony. To przez nie, nie wypadały mi , oraz każdej kobiecie w ciąży włosy. Nawet te , które wypaść powinny, bo jak wszem i wobec wiadomo niestety każdemu nawet zdrowemu człowiekowi ileś tam włosów dziennie wypada.
No, a że ciąża rządzi się swoimi prawami , to nawet te włosy nie wypadają.
Ale po porodzie cała gospodarka hormonalna zaczyna wracać do normy. U kobiet karmiących później, u tych które nie karmią troszkę wcześniej. Istotny jest tu okres trwania połogu, ale zazwyczaj z tego co wywnioskowałam po rozmowach z mamami po 3 miesiącach od porodu zaczyna się armagedon.
No więc tak... Hormony się już jakoś nam ustabilizowały, organizm zaczyna wracać na tryb "normalny" więc i te nieszczęsne włosy zaczynają nam lecieć garściami.
Powinniśmy być spokojne, nie powinniśmy wyłysieć. Tak bynajmniej wszędzie piszą.
Po tych trzech miesiącach od porodu zaczynają wypadać nam włosy te. które powinny wypaść nam w ciąży oraz te, które powinny normalnie wypadać aktualnie więc robi się tego dużo.
Powiem szczerze , że jak pewnego dnia zobaczyłam swoją poduszkę chciało mi się płakać.
Ale koleżanki , które już to przeszły zaczęły mnie uspakajać więc powiedzmy , że nie płaczę nad każdą kolejną garścią włosów którą znajduje na szczotce.
Ja po porodzie jestem aktualnie 10 tygodni i już od tygodnia walczę z wypadaniem włosów.
Jak najbardziej rozumiem, że jest to normalne, jest to naturalny proces itp itd, ale nie znaczy to, że nie mogę wzmacniać włosów, czy stymulować wzrostu nowych.
Tak więc postanowienie na lipiec - dbam o włosy.
Pierwszy krok : dość znaczne skrócenie włosów.
Miałam ombre więc wiadomo, rozjaśniane końce szybko tracą na wyglądzie, szybciej się niszczą. U mnie nie wyglądały one źle, wystarczyłoby pewnie tylko podciąć 2-3 cm, ale mały już też zaczął mnie łapać za włosy więc skróciłam dla własnej wygody. I tak moją aktualnie ulubioną fryzurą jest cebula na głowie.
Aktualnie moja walka wygląda następująco.
Zakupiłam sobie tabletki Biotebal, już kiedyś je miałam, efekty były więc i teraz się na nie zdecydowałam. Do tego staram się pamiętać, aby jeść zestaw witamin, ja w dalszym ciągu biorę witaminy dla kobiet po porodzie. To tyle z dbania " od środka".
Jeżeli chodzi o działanie "od zewnątrz" wygląda to na ten moment następująco.
Włosy myję codziennie, czasem zdarzy się jakiś dzień trola, ale bardzo rzadko.
Wykańczam szampon Elseve.
Eksplozji gęstości nie zauważyłam, ale włosy bardzo dobrze się domywają, łatwo rozczesują i nie plączą się aż tak bardzo więc nie jest zły. Włosy po tym szamponie stały się miększe.
Co drugie mycie używam maski do włosów z Ziaja
O tej masce pisałam tutaj .
Maska dalej działa na mnie w ten sam sposób. Ostatnio zużyłam połowę maski i odłożyłam ją do szafki , teraz maskę wykańczam. Bezpośrednio po użyciu maski włosy są miękkie, nie puszą się ,nie plączą, końcówki wyglądają na "sklejone" , włos wygląda zdecydowanie zdrowiej.
Następny produkt , który używam to Ekspresowa Odżywka Regeneracyjna Gliss Kur Oil Nutritive.
Jest to odżywka w sprayu, niestety u mnie buteleczka po niej nie nadaje się do pokazania światu.
Tej odżywki używam na umyte, wilgotne włosy przed rozczesaniem co drugie mycie, czyli wtedy kiedy nie nakładam maski z Ziaja.
Ułatwia rozczesywanie, całkiem przyjemnie pachnie. Nie zauważyłam żeby przeciwdziałała rozdwajaniu końcówek. Jak dla mnie ułatwia ona rozczesywanie i tyle.
Co jakiś czas wracam do tych odżywek z Gliss Kur właśnie dlatego, że ułatwiają rozczesywanie, są łatwe w aplikacji i wydajne. Zazwyczaj poluje na nie kiedy są w promocji.
Zawsze po myciu włosów i rozczesaniu używam na końcówki, u mnie mniej więcej połowa długości jedwabiu do włosów. Zazwyczaj jest to jedwab z Biosilk.
Jedwabiu używam również kiedy związuję włosy w kitek, dosłownie kropelkę rozprowadzam na końcówce kitka, aby włosy wyglądały na zdrowsze i były wygładzone.
Nowość którą stosuję zawsze wieczorem i zostawiam na włosach do rana jest odżywka z wyciągiem z bursztynu.
Odżywkę tą kupiłam w Biedronce za ok 10 zł. Ma typowy dla tej serii zapach, mi kojarzy się z wodą po goleniu. Produkt jest w szklanej buteleczce i to mi mniej odpowiada. To chyba jedyny jej minus.
Odżywka dedykowana jest do włosów cienkich , słabych i zniszczonych, czyli coś dla mnie.
Zawiera biologiczne czynniki oraz substancje mające na celu stymulację wzrostu włosów, czyli kolejna rzecz która mi odpowiada.
Co do składu nie wypowiadam się bo tak jak mówiłam nie znam się na tym.
Według producenta odżywka hamuje proces wypadania włosów, stymuluje ich wzrost , oraz je odżywia. Działa również na skórę głowy regeneruje ją i odżywia.
Dzięki systematycznemu stosowaniu mamy zyskać dotlenienie cebulek włosów, regenerację oraz złagodzenie podrażnień .
Kiedyś miałam mgiełkę do włosów z tej serii o której możecie poczytać tutaj i właśnie pod czas jej stosowania zauważyłam zdecydowaną poprawę kondycji skóry głowy, mam nadzieję że z tą odżywką będzie podobnie.
Po przez używanie tej odżywki przez 3 tygodnie codziennie nasze włosy mają stać się bardziej odporne na warunki atmosferyczne , mocniejsze, grubsze oraz lśniące , jednym słowem ZDROWE.
Odżywkę należy stosować codziennie przez okres trzech tygodni . Produkt należy wcierać w skórę głowy . I teraz tutaj dla mnie wada butelki. Odżywka jest rzadka jak woda, przelewa się, przecieka po palcach, dla mnie nie wygodna aplikacja. Ja ją przelałam do atomizera od jakiejś innej odżywki spryskuję skórę głowy oraz włosy przyległe do głowy a następnie lekko wcieram w skórę głowy.
Odżywki nie trzeba spłukiwać, nie przetłuszcza włosów, ale ja jakoś nie lubię jej stosować na świeżo umyte włosy. Wolę nakładać ją na noc lub kiedy wiem, że już nie będę wychodziła z domu.
Używam jej już od ponad tygodnia, oczywiście efektów jeszcze nie widać, chciałam kupić kolejne opakowanie, ale niestety w mojej Biedronce ich już nie było. Muszę poszukać w innych.
A.. zapomniałabym producent radzi po tych trzech tygodniach ciągłej kuracji raz na jakiś czas powtarzać aplikację w celu utrzymania efektu.
To na tyle z mojej akcji reanimacji, mam nadzieję, że da to jakiś efekt i nei wyłysieję a może przy okazji zregeneruję włosy.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz